czwartek, czerwca 04, 2015

Rozdział XIX: Chwila ciszy

Nie mogę. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Nie mogę znów stanąć się człowiekiem. 
-Musimy stąd wyjść.- Z cichym jękiem bólu wstałam z ziemi, co poskutkowało następnymi zawrotami. Jednym słowem mówiąc: Czułam się jak na porządnym kacu.-Kamyki mogą na ciebie zaczekać.
***
Podpierając ściany wyszłam z świątyni na świeże powietrze. Przysiadłam na skale pokrytej mchem, jednocześnie wypatrując jakiegokolwiek zagrożenia. Po ostatnich wydarzeniach wolałam dmuchać na zimne. Po chwili biały wilk usiadł koło mnie. Ciągle nie mogłam rozwikłać dlaczego wydarzenia się tak potoczyły. Dlaczego Max znów nie może stać się człowiekiem.? Moje myśli wręcz krzyczały te pytanie. 
-Co ja źle zrobiłam.?-szepnęłam pod nosem- Co się stało gdy zemdlałam..? Jedyne co zobaczyłam to ciemny cień biegnący prosto na mnie..-dodałam po chwili
Nie zdążyłem.. Nie wiedziałem, jak ci pomóc. Pojawiło się znikąd, a następnie znikło...-wilk spuścił olbrzymi łeb w stronę ziemi- Stałem bezczynnie, mogąc tylko patrzeć na.. to coś.
-Chodźmy stąd..
Podniosłam się z skały i ruszyłam chwiejnym krokiem do domu. Max z cichym szelestem liści pobiegł w przeciwną stronę, co skutkowało zostaniem samej pomiędzy upiornymi drzewami. Gdy jest się samemu wszystko inaczej wygląda. Niegdyś piękne krajobrazy zmieniają się w różnego rodzaje stwory, czekające na moje potknięcie. Szelest gałęzi drzew i śpiew ptaków przypomina upiorną pieśń, a zwierzęta jedyną ucieczkę od świata mojej chorej wyobraźni. Naoglądałam się filmów i mam za swoje.
Chwila ciszy, krok.. Chwila ciszy, krok.. Niewyraźne wołanie. Ale czego.? A raczej kogo..
Ruszyłam biegiem w nieznaną mi stronę. Moje umiejętności orientacji w terenie jak zwykle zawiodły gdy najbardziej ich potrzebuje.
Usiadłam bezradnie pod drzewem. Nie wiedziałam gdzie iść. Potrzebowałam ich, potrzebowałam niedowierzonych. Na co dzień nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale tak było. Bez nich czułam się samotna. Oni jako jedyni widzieli mnie jako normalną.
***
I jest.. heh. 
Jest jaki jest, ale jest i to się liczy.. trochę wolnego więc powinnam częściej się tu zjawiać.. 
Trzymajcie kciuki aby wena do mnie przybiegła..! :D
Do następnego..!!! >_<

niedziela, grudnia 21, 2014

Rozdział XVIII: Chwila strachu

-Uważaj..!-usłyszałam krzyk Max.
Instynktownie odwróciłam się w stronę głosu. Powiem tylko: nigdy nie żałowałam żadnej podjętej decyzji bardziej niżeli teraz.
***
Ból rozchodzący się od żeber przypomniał mi o świecie żywych. Zimna posadzka, kamienne ściany i mityczne stwory wychodzące ze ścian, dały możliwości do rozpoznania miejsca.
Przechyliłam głowę na lewą stronę, powodując większy ból w okolicy kręgosłupa. Wzrok nie przyzwyczajony do światła zauważył tylko kilka cieni. Po chwili zapatrzenia sytuacja była mi jasna.
-Nie..-szepnęłam pod nosem-Max, wstawaj.. -krzyknęłam
Zerwałam się z miejsca. Stanęłam na lekko ugiętych nogach i ruszyłam się do przodu kilka kroków. Następna błędna decyzja. Świat zaczął się kręcić, a biały wilk uciekł w ciemność
***
Obudź się Sabrino.
Cichy szept, jakby z daleka ocucił mnie z ciemności. Uchyliłam powieki przez, które przedostały się promienie słońca. Automatycznie przykryłam dłonią oczy, aby uchronić się przed bólem. 
Znów przechyliłam głowę w lewą stronę, i znów ten sam widok. Lecz tym razem nastąpiła mała zmiana. Biały wilk, siedział przy mnie czuwając. 
-Znów masz ze mną problemy..-uśmiechnęłam się lekko do zmartwionego wilkołaka
Tym razem nie tylko z tobą.
Z lekkim zdziwieniem rozejrzałam się powoli do o koła. Z modlitwą na ustach podniosłam się do pozycji siedzącej. Jak na złość prośby do Boga o zmniejszenie bólu nie poskutkowały. Bezlitosne łupanie w głowie, pieczące zadrapania na rękach i zawroty nadal nie przechodziły. 
-Nie rozumiem-spojrzałam na Maxa
Nie mogę. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Nie mogę znów stanąć się człowiekiem. 
-Musimy stąd wyjść.- Z cichym jękiem bólu wstałam z ziemi, co poskutkowało następnymi zawrotami. Jednym słowem mówiąc: Czułam się jak na porządnym kacu.-Kamyki mogą na ciebie zaczekać. 
***
Przepraszam, ze krótki. Postaram się dodawać częściej rozdziały. 
Pozostawiajcie komentarze.. ;)
Do następnego..!! :D

sobota, października 11, 2014

No heeejj.. :D

Więc tak. Znowu będziecie zawiedzeni.. oj TAK.. :D
Tak wiem "gdzie rozdział" itp.. :/ no cóż...
Nowa szkoła.. i internat gdzie nie mam dostępu do internetu i tu temat się kończy.. :/
Staram się coś pisać.. ale za bardzo mi  to nie wychodzi.. niestety..:/
Blogów na pewno nie opuszczę, to już mówię z góry. Rozdziały będą rzadziej (módlmy się aby jeden na miesiąc był. xD) ale będą.. :D
Więc cóż..
Tyle z mej strony. Mam  tylko nadzieje, że jeszcze ktoś tu wchodzi.. :D
Do następnego..!!! :D

poniedziałek, czerwca 30, 2014

Rozdział XVII: Zeus

-Następnym razem pomyśl dwa razy zanim coś zrobisz..-mrugnęłam do niego
Chłopak przewrócił tylko oczami i wstał z ziemi. Machnął ręką abym z nim szła. Po chwili wahania skierowałam się za chłopakiem w stronę lasu.
***
Stawiając pierwsze kroki na zieleni zaczęłam rozpoznawać ścieżkę. Znane zakręty, rośliny i gałąź, która pragnęła abym zetknęła się nieprzyjemnie z ziemią a najlepiej twarzą. Lekkie szmeranie po dłoni przywołało mnie do teraźniejszości. Chodź, na nogach szybko nie dojdziemy-odezwał się Max w mojej głowie. Posłuchałam się chłopaka i usiadła na jego grzbiecie.
Po kilku minutach znaleźliśmy się w gęstym lesie. Drzewa pomiędzy sobą dawały tylko małe szparki, co utrudniało jakiekolwiek poruszanie się.
-Max..-pochyliłam się nad łbem zwierzęcia- Klaustrofobia..
Żartujesz, prawda.?-spytał z lekkim rozbawieniem- Przypomnę ci, że aktualnie siedzisz na wilkołaku.
-Max..-warknęłam
Po chwili znajdowałam się w objęciach chłopaka. Postawił mnie na ziemię i jak małą dziewczynkę wziął za rękę.
-Jezu ratuj od złego..-szepnęłam pod nosem i ruszyłam na ścianę lasu
***
Po kilku minutach marszu (i modlenia się o przeżycie) dotarliśmy do znajomej mi już skały czy jak to woli wrót. Z pozoru, normalne miejsce, lecz kryjące wiele zagadek które pragnę poznać. 
Musnęłam palcami wisiorek na mojej szyi w kształcie drzewka i zerknęłam na Maxsa. Chłopak lekko kiwnął głową i uśmiechnął na zachętę. Bez dalszych zastanowień otworzyłam przejście, które ze skrzypieniem się otworzyło. Postawiłam pierwsze kroki w "świątyni''. Od razu spojrzałam na stwory wychodzące z ścian i talencie który musiał je stworzyć.  Miałam chęć zapytać o każde z zwierząt, lecz gdy się od wróciłam chłopak magicznym sposobem zniknął.  Z niepokojem szeptem jego imię i oglądałam na okolo. Zwróciłam kroki w stronę kamienia i pustych  pomieszczeń.  Na szczęście chłopak stał przy jednym z nich i z dokładnością przeszukiwał posadzkę z kamienia. Najciszej jak tylko mogłam podeszłam do niego.
-Czego szukasz.?-spytałam z ciekawością
-Wszędzie tu były kamienie. Został tylko ten główny. Który utrzymuje równowagę pomiędzy światem duchów a ludzi.-wyjaśniał nadal pochłonięty poszukiwaniami- Ale.. Pozostałe dwa zniknęły.-spojrzał znacząco na drugie puste pomieszczenie-One także tu powinny być.  Bez nich Zeus nie m..
-Zeus? Serio? Lepszych imion nie było. ? Wiktoria też by była dobra. Albo Amelia..!
-Sabrina...-chłopak posłał mi spojrzenie z pułki pod tytułem ''Życie potrafi być brutalne'' i kontynuował monologi- Wiec..!-podniósł głos o jedną skale- Zeus będzie bez ochrony bez tych dwóch kamieni. I jak byś mogła po..
-Wiem jak ma na imię reszta kamyków. .! Afrodyta i Alto. .!-rzuciłam ze śmiechem
-Alto.? Serio.?-chłopak pokręcił głową- Musze je znaleźć. Teraz wiemy dlaczego demony uciekają z piekła.
-Nie. Niczego nie będziesz szukać. Przestań w końcu mieszać się w kłopoty..
-Od kiedy ty się o mnie martwisz.
Nie odpowiedziałam. Wolałam swoje miłości zostawić dla siebie. Aby ukryć lekki rumieniec poszłam do drugiego pomieszczenia gdzie powinien ukrywać się kamień chroniący Zeusa. Ukucłam przed mosiężną bramą i schowałam twarz w dłonie aby choć na chwilę odciąć się od rzeczywistości.
-Uważaj..!-usłyszałam krzyk Max.
Instynktownie odwróciłam się w stronę głosu. Powiem tylko, nigdy nie żałowałam żadnej podjętej decyzji bardziej niżeli teraz.
***
Nadal żyję, choć nie potrafię pisać.. xD
Następny nie wiem kiedy i się nawet nie pytajcie.
Postaram się jakoś w miarę pozbierać.
Do następnego..!!
ps. Wiki, spokojnie. :D ja o tym blogu nie zapomnę na pewno. :) A jak coś to możesz do mnie na gg pisać. :)

niedziela, maja 04, 2014

Rozdział XVI: Następnym razem pomyśl dwa razy zanim coś zrobisz..

- Ale i tak nie są groźne w porównaniu do Samowiły.
-Miejsce odrodzenia..-przypomniałam zniecierpliwiona-Powiedz mi coś o nim..!
-Świątynia wszystkich mitycznych stworzeń..-odpowiedział na odczep
***
-Nie mogłeś tak od razu powiedzieć..!-chłopak z szerokim uśmiechem pokręcił głową- Kocham swoje życie..-usiadłam wycieńczona na łóżku
-Wiesz mi, że ja też..-puścił do mnie oko i usiadł na swoim stałym miejscu zwanym parapetem
Nieraz zastanawiałam się co oznaczają te wszystkie dziwne rzeczy mnie spotykające. Może każdy ma tak barwne życie jak ja.? A może po prostu jestem w śpiączce i wszystko mi się śni.? Bo niby.. Czemu nie.? Nawet bym uwierzyła. W książkach pojawiają się co róż wyskakujące zza domów wampiry, czy spotykane w lesie ogromnie psy postrzegane jako wilkołaki. A ja.? A ja mam to na co dzień.. No, może oprócz tych wampirów. Czy świat oszalał.? Całkiem możliwa rzecz. Ale czy wszystko (a bynajmniej połowa) musi się opierać na mnie..? Jako mała dziewczynka zawsze wyśmiewana i postrzegana jako popychadło, a teraz objęta obroną przez.. Maxa. Chłopaka, który potrafi wkurzyć a jednocześnie zauroczyć swoim wyglądem.
-Sabrina, gdzie jesteś.?
Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk mamy, szukającej mnie po domu. Odkrzyknęłam już idę i pobiegłam na dół do swej rodzicielki. Zastałam ją przy zlewie wycierającą umyte naczynia. Podbiegłam radosnym krokiem i złapałam za ścierkę aby pomóc.
-Umyj okno w salonie.-powiedziała bezbarwnym głosem
Otwarłam półkę z środkami czystości. Wyjęłam płyn do mycia okien, ściereczki i wzięłam się za prace. Z lekkim strachem wyszłam na dwór, modląc się w duchu o przyjście Maxa, który zapewne przysypiał w moim pokoju. Z pośpiechem urwałam kilka ręczników i zaczęłam pucować brudne okno.
Strach zgarnął całą wygraną. Co chwilkę oglądając się za siebie myślami przywołując chłopaka lub chociaż babcie, lecz jak na złość nikt się nie zjawił. Szorowałam okno jak szalona, zapewne z boku wyglądałam jak wariatka lecz mało mnie to obchodziło. Chciałam po prostu jak najszybciej to skończyć i mieć święty spokój. Po niecałych 10 minutach poczułam czyiś dotyk na biodrach. Bez zastanowienia rzuciłam płynem do mycia okien w stronę przybyłej osoby. Tym razem szczęście się do mnie uśmiechnęło. Sprawca dostał prosto w głowę przez co zachwiał się do tyłu i upadł. Dumna z siebie (lecz tylko w duchu) pobiegłam do domu i zatrzasnęłam drzwi balkonowe. Z lekkim strachem obróciłam się aby sprawdzić komu to chciało się mnie obmacywać.
Chłopak z złością w oczach siedział na ziemi i macał głowę w poszukiwaniu siniaka, który malował się na jego czole.
-Jezu..! Przepraszam cię.! Doskonale wiedziałeś, że mogłam tak zareagować.!-odpowiedziałam z żalem
-Jasne.. Nigdy nie dotykaj dziewczyny, zapamiętać..-burknął pod nosem
-A na pewno nie wtedy kiedy spotykają ją dziwne rzeczy..
Z poczuciem winy jak i złością poszłam po lód dla poszkodowanego. Po drodze spotkałam się tylko i wyłącznie z zaskoczoną miną mamy gdy niosła lód. Bo w końcu.. Po co komu lód do mycia okna.?
-Trzymaj..-rzuciłam okład Maxowi-Następnym razem pomyśl dwa razy zanim coś zrobisz..-mrugnęłam do niego
Chłopak przewrócił tylko oczami i wstał z ziemi. Machnął ręką abym z nim szła. Po chwili wahania skierowałam się za chłopakiem w stronę lasu.
***
Hej hej.. :D Przybyłam zanudzać was moimi rozdziałami.. ;)
Pisanie wychodzi mi co raz gorzej.. niestety.. ale cóż zrobię.. 
Przepraszam z całego serca za przerwę ale wiecie.. Testy.. A teraz sprawdziany.. :/ I jeszcze dostałam miesięczny szlaban.. 
Ubóstwiam swoje życie..  :D
Niecierpliwcie się.. Nigdy nie zapomnę o blogach. :) To jest moje drugie życie więc zawsze będę tutaj wpadać... :) Ahh.. i jeszcze jedno.. Rozdziały będą krótkie.. nie mam weny na dłuższe.. :/
Jeszcze raz przepraszam za wszystko.. :( 
Do następnego..!

sobota, marca 15, 2014

Rozdział XV: Miejsce odrodzenia

Po stwierdzeniu tego faktu moje nerwy opadły. Obmyłam ranę, nakleiłam plaster i wróciłam do swojego pokoju, gdzie czekał Max. 
-Oczekuje wyjaśnień dotyczących Miejsca Odrodzenia..-powiedziałam z miną nieznoszącą sprzeciwu
***
-Nic niezwykłego..-powiedział obojętnie
-Dla ciebie normalną rzeczą są wilkołaki, a ja nadal się do ciebie nie mogę przyzwyczaić..-usiadłam zrezygnowana koło Maxa
Po rozmowach z tym chłopakiem zdaje sobie sprawę z mojej nie wiedzy o świecie. O wszystkim co mnie otacza. Niektóre rzeczy wydające mi się nienormalne, dla Maxa są jak w najlepszym porządku. Tajemnicze szmeranie w pokoju dla niego jest oznaką czegoś zagrażającego mi życie, a ja pomyśle o pająkach szukających wygodnego i bezpiecznego miejsca. Niespokojnie bujające się gałęzie drzewa dla mnie świadczą o nadchodzącej wichurze, a mój ochroniarz (chyba zacznę go tak przezywać) widzi tam Chała tańczącego pośród liści.
-Co byś zrobiła gdybym zaczął ci wymieniać wszystkie te nienormalne rzeczy.? A muszę przyznać, że wiele jest związanych z tobą..-wstał z łóżka i usiadł na parapecie
-No to wymieniaj, tylko nie zmyślaj..-ostrzegłam.
-No to Chał siadający na drzewie przy twoim oknie, właśnie w tej chwili.-uśmiechnął się szeroko-Tego nie zmyśliłem, choć go zobacz. Ostatnio nie wierzyłaś gdy mówiłem, że tańczy na drzewie w lesie.
Tak, nie wierzyłam mu. Tak jak i w tej chwili. Chał, co to jest.? Mam się bać.? Czy raczej śmiać z pokractwa nieznanego zwierzęcia.? Bądź co bądź podeszłam do okna. Z strachem dotknęłam okna i wyjrzałam delikatnie. Ku mojemu rozczarowaniu jak i uldze nic nie zobaczyłam. Gałęzie spokojnie tańczyły w wspólnej harmonii z wiatrem.
-Niby gdzie ty go masz.?
-Baby..-mruknął pod nosem
Złapał mnie za biodra i zaciągnął na swoje kolana. Z rumieńcem na twarzy znów wyjrzałam przez okno. Jedyne co ujrzałam to ptaka. A tak dokładnie to  Kolibra. Mały ptaszek przycupnięty na drobnej gałązce. Fioletowa główka-jedyna część ciała zwierzęcia która pozwoliła mi go ujrzeć.
-I co.! Mówiłem, że jest.!
Przeniosłam swój wzrok z Kolibra na Maxa.
-Serio.? On miałby wywołać wichurę.? Serio..?-spytałam z powątpiewaniem
-To się przekonasz..
Chłopak dosłownie zrzucił mnie z swoich kolan. Otworzył okno i wyszedł przez nie. Wyglądał jakby chciał zabić zwierze Bogu co winne, lecz stało się w ogóle co innego. Max z swoją zwinnością wilkołaka zbliżył się do kolibra. Szepnął coś do niego i szybko uciekł z drzewa do mojego pokoju.
Niedawno fioletowo-szary ptak zamienił się w węża z skrzydłami. Oderwał się od gałęzi i przysiadł na niebie patrząc w moim kierunku czarnymi oczami. Uśmiechnęłam się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Chał zakreślił koło w powietrzu wywołując ostry podmuch wiatru i odleciał w swym kierunku.
-Niesamowite.. Co to jest.?-spytałam po chwili
-Chał. Demoniczny duch powietrzny. Zamieszkujący zazwyczaj ciemne burzowe chmury. Mogą przybierać różne postacie, na przykład ptaków jak przed chwilą widziałaś. Słowianie wierzyli, że mogą zobaczyć je tylko i wyłącznie ludzie o sześciu palcach, ale to bujdy. Ja jakoś je widzę i potrafię rozpoznać, a sześciu palców nie liczę. Ich taniec powoduje wichury, a walki pomiędzy sobą wywołują burze wraz z gradem.-chłopak zaczął wymieniać cechy mitycznego stworzenia- Ale i tak nie są groźne w porównaniu do Samowiły.
-Miejsce odrodzenia..-przypomniałam zniecierpliwiona-Powiedz mi coś o nim..!
-Świątynia wszystkich mitycznych stworzeń..-odpowiedział na odczep

wtorek, lutego 25, 2014

Coś z innej bajki.. :D

No hej hej.. :D Żyje, jeszcze żyje.. :)
Więc.. Chciałam powiadomić o nowym blogu. Może część z was już na nim była, a może nie.. 
Piszę go z koleżanką. I ten zostanie na sto doprowadzony do końca.. :)
Mam nadzieje, że wpadniecie.. ;)