niedziela, grudnia 21, 2014

Rozdział XVIII: Chwila strachu

-Uważaj..!-usłyszałam krzyk Max.
Instynktownie odwróciłam się w stronę głosu. Powiem tylko: nigdy nie żałowałam żadnej podjętej decyzji bardziej niżeli teraz.
***
Ból rozchodzący się od żeber przypomniał mi o świecie żywych. Zimna posadzka, kamienne ściany i mityczne stwory wychodzące ze ścian, dały możliwości do rozpoznania miejsca.
Przechyliłam głowę na lewą stronę, powodując większy ból w okolicy kręgosłupa. Wzrok nie przyzwyczajony do światła zauważył tylko kilka cieni. Po chwili zapatrzenia sytuacja była mi jasna.
-Nie..-szepnęłam pod nosem-Max, wstawaj.. -krzyknęłam
Zerwałam się z miejsca. Stanęłam na lekko ugiętych nogach i ruszyłam się do przodu kilka kroków. Następna błędna decyzja. Świat zaczął się kręcić, a biały wilk uciekł w ciemność
***
Obudź się Sabrino.
Cichy szept, jakby z daleka ocucił mnie z ciemności. Uchyliłam powieki przez, które przedostały się promienie słońca. Automatycznie przykryłam dłonią oczy, aby uchronić się przed bólem. 
Znów przechyliłam głowę w lewą stronę, i znów ten sam widok. Lecz tym razem nastąpiła mała zmiana. Biały wilk, siedział przy mnie czuwając. 
-Znów masz ze mną problemy..-uśmiechnęłam się lekko do zmartwionego wilkołaka
Tym razem nie tylko z tobą.
Z lekkim zdziwieniem rozejrzałam się powoli do o koła. Z modlitwą na ustach podniosłam się do pozycji siedzącej. Jak na złość prośby do Boga o zmniejszenie bólu nie poskutkowały. Bezlitosne łupanie w głowie, pieczące zadrapania na rękach i zawroty nadal nie przechodziły. 
-Nie rozumiem-spojrzałam na Maxa
Nie mogę. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Nie mogę znów stanąć się człowiekiem. 
-Musimy stąd wyjść.- Z cichym jękiem bólu wstałam z ziemi, co poskutkowało następnymi zawrotami. Jednym słowem mówiąc: Czułam się jak na porządnym kacu.-Kamyki mogą na ciebie zaczekać. 
***
Przepraszam, ze krótki. Postaram się dodawać częściej rozdziały. 
Pozostawiajcie komentarze.. ;)
Do następnego..!! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz