piątek, sierpnia 30, 2013

Rozdział XII: Sandererila..

Zabrałam szklankę wody i pobiegłam w skowronkach do swojego pokoju. Max siedział podłamany na parapecie. Głowę miał opartą o okno a nogi zwisały swobodnie nad podłogą. Postawiłam szklankę na półce i usiadłam koło niego. Spojrzałam w stronę gdzie spoczywał jego wzrok. Jedyne co zobaczyłam, to była biała plama. Biała, waląca po oczach, plama.
***
-Co to jest..?- spytałam szeptem nadal patrząc na nieznajomą figurę
-Sam pewien nie jestem..
Spojrzał znów w okno i zeskoczył z parapetu. Nie rozumiałam jego reakcji na większość rzeczy a zwłaszcza na tą. Co to jest..?-tylko to chodziło mi po głowię. Nie mógł być to duch, ponieważ tylko ja je widzę z moich znajomych. A jak dobrze się dowiedziałam Max także ich nie widział i nie widzi.. Więc duch nie. Wilk także nie. One gdy są człowiekiem nie są biali jak ściana przed pomalowaniem.
-A domyślasz się co to może być..?- spytałam kolejny raz nadal patrząc w okno
-Mam tylko kilka teorii na temat.. Tego czegoś.- oparł się plecami o ścianę koło okna- Duch..? Na pewno nie. Wilkołak..? Też nie. Wampir..? One chyba nie świecą jak dobrze wiem, znaczy świecą.. Sam nie wiem, to coś jest po prostu białe, chyba...- spojrzał na ścianę lasu- Czy wszystko na tym świecie musi być takie trudne..?
-Wampiry istnieją..?!-spytałam przerażona
Chłopak lekko się uśmiechnął i po chwili wrócił do rozmyślania. 
Po chwili postać ruszyła w naszym kierunku. Złapałam ramie chłopaka i lekko potrząsnęłam, jego reakcja była natychmiastowa. Spojrzał przelotnie na mnie, a następnie na okno. To coś było co raz bliżej, a ja..? A ja nie mogłam się ruszyć. Poczułam ciepło na ręce, to był Max. Odsunął mnie od okna, po czym otworzył je. Powiedział ciche przepraszam i wyskoczył przez nie. Zaskoczona z początku nic nie zrobiłam, lecz po chwili zerwałam się z miejsca i podbiegłam do okna. W pierwszej chwili pomyślałam aby pójść w ślady Schneider'a, ale szybko odrzuciłam tą myśl. Sparaliżowana strachem wyszeptałam Tylko nie to i ruszyłam biegiem na dół do salony, gdzie był najlepszy widok na las. Zaczęłam szukać kluczyków aby otworzyć szklane drzwi, które w aktualnej chwili były najlepszym  sposobem na dostanie się do Maxa. Z początku nie miałam pomysłów gdzie mogłyby być, na szczęście zauważyłam je leżące w kuchni na blacie. Trzęsącymi rękoma wybierałam klucz za kluczem, aby odnaleźć odpowiedni. Jasna cholera, życie jak zwykle na przeciw mnie- powiedziałam sama do siebie. Po kilku minutach otworzyłam drzwi. Olbrzymi wilk odwrócił łeb w moją stronę i zacharczał ostrzegawczo. Rozumiem, że chce mnie chronić ale sam powinien uważać na swoje zdrowie. Chciałam do niego podbiec, przemówić do rozumu, zaciągnąć do domu i zaszyć się w piwnicy aby biała postać nie znalazła żadnego z nas.. Ale, nie mogłam. Stałam jakby przywiązana jedną ręką do klamki szklanych drzwi. Jakby w magiczny sposób wyrosły z ziemi grube pędy i oplotły moje nogi równocześnie zmuszając je do stania w miejscu. Patrzałam to raz na wilka to na.. to coś. Nadal niebezpiecznie odległość pomiędzy nimi zmniejszała się. Patrzałam z przerażeniem na tą sytuacje.. Co teraz miało się zdarzyć..? Czy aby na pewno wszyscy wyjdziemy z tego cało..? A może ta biała plama ma pokojowe zamiary, a my tylko niepotrzebnie panikujemy..?
Po chwili usłyszały jakby wściekły głos w głowie Wracaj do domu. Rozejrzałam się wokół, ale nic nie zauważyłam oprócz Maxa w ciele wilka i zbliżającego się białego punktu. Powiedziałem abyś wracała do domu..!!- głos się powtórzył. Najwidoczniej ten wściekły głos to Schneider. Tak to on. Tak wściekłą osobą w tej chwili mógł być tylko Max. Lecz ja nadal uparcie stałam w miejscu i patrzałam w zbliżający się do mnie punkt.
Po kilku minutach zobaczyłam czym okazała się biała plama. Młoda kobieta o spojrzeniu które potrafiło zahipnotyzować każdego. Cera i włosy które mogłyby się równać z śniegiem. Nic dziwnego, że widzieliśmy ją świecącą. Osoba która z daleka spojrzy na biel ma takie samo odczucie. Do domu, natychmiast..!!-znów odezwał się Max. Tym razem posłuchałam, powolnym krokiem udałam się do salonu, nie spuszczając wzroku z tajemniczej kobiety. Poruszała się ona bezszelestnie. Podeszła ostrożnie do Maxa, na co odsunął się kilka kroków do tyłu. Wyciągnęła dłoń aby dotknąć jego nosa, lecz ten nadal jej nie ufał i chciał ją ugryźć. Kobieta w końcu się poddała, szybkim ruchem ominęła wilka i stanęła na wprost mnie. Dzieliła nas tylko szyba. W jej oczach nie widziałam nic, były puste. Wpatrywałam się w nie jakbym szukała tam odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania. Coś kazało mi zostać i nadal wpatrywać się w magiczne oczy kobiety, a coś uciekać najdalej jak się da.
-Spójrz na mnie..! Słyszysz..! Ona nic ci w nich nie pokaże, wszystko będzie fikcją..! Proszę, Sabrino..!- usłyszałam krzyk Maxa zza pleców kobiety
Za wszelką cenę chciałam posłuchać Schneidera, ale nie mogłam. Ciągle coś mnie powstrzymywało. Nagle w jej oczach zobaczyłam samą siebie, przytulającą Rozalie. Po chwili dobiegł do nas Max i pocałował mnie w czoło. Wszyscy wyglądali na bardzo szczęśliwych, na takich jakich chciałam.
-Choć ze mną a jawa stanie się rzeczywistością. On jak zawsze kłamie, zawsze taki był i nigdy się nie zmieni.. Nie łódź się.. - kobieta lekko się do mnie uśmiechnęła i otworzyła drzwi. Wsunęła rękę w szparę i złapała moją.
-Proszę Sabrino nie rób tego..!! Ta Sandererila nic ci nie podaruje, no może oprócz śmierci i cierpieć.-powiedział z kpiną- Proszę..
Całą siłą woli zamknęłam oczy i wyszarpnęłam dłoń kobiecie. Nagle jej piękna, biała twarz zmieniła się wyglądem w wiedźmę. Prosty nos został zastąpiony garbatym a białe oczy czarnymi. Odsunęłam się najszybciej jak mogłam, niestety było już za późno. Niedawno piękna kobieta, a teraz potwór z Lock Ness złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie po czym porwał do lasu...
***
Rozdział dodany dzisiaj chociaż, że chciałam dopiero za tydzień.. :P
Mam nadzieje, że przynajmniej trochę... :)
W treść wtrąciłam jedno swoje słówko: Sandererila.. W poprzednim rozdziale także były: Legei Wensendele i Legei..  Niedługo w rozdziałach będą one wytłumaczone.. :)
Co do następnego rozdziału..
Może za miesiąc..? Dwa.? Coś tak..
Wszystko zależy od mojego humoru.. :)
Więc, to chyba wszystko..
Do następnego.. !!! :)

sobota, sierpnia 10, 2013

Rozdział XI: Lub nadal błądzisz...

-Czemu..? Bo jesteś, hmm.. Milusi w postaci wilczka..?-uśmiechnęłam się szeroko i poprawiłam grzywkę
-Milusi..? Proszę cię, a teraz ci powiem, że jak jestem milusim wilczkiem to słyszę twoje myśli a ty nawet o tym nie wiesz.. Nie robię tego z własnej woli. Twoje myśli same do mnie biegną, a ja nic na to nie poradzę. I gdybym chciał to i ty byś słyszała moje, tylko hmm, nie chce tego.. usiadł na kanapie, a ja lampiłam się na niego z otwartą buzią. Czyli on mógł słyszeć wszystko co myślałam..!! Bo się wkurzę..
-Co usłyszałeś z moich myśli..?-usiadłam po turecku na kanapie obok niego
***
-Wystraszyłaś się..-powiedział do siebie- Czyli masz przede mną coś do ukrycia..-poruszył brwiami i nadal wpatrywał się w moje oczy
-Jestem po prostu ciekawa
-Ciekawa..? No to wiedz o tym, że iż aż rzesz mam piękne brązowe oczy i rysy twarzy- pocałował mój purpurowy policzek i pobiegł do kuchni
To akurat jest nie fair. On nie powinien śledzić moich myśli kiedy tylko chce, one są moje.! Trochę prywatności. Ciekawe dlaczego nie chce abym i ja nie mogła słyszeć jego głosu w głowie. Tajemnica przede mną..? Hmm, coraz bardziej jestem jej ciekawa. Skierowałam głowę w stronę kuchni. Max siedział na blacie kuchennym i głową opartą na rękach. Widać było gołym okiem, że coś go męczy. Wstałam po cichu z kanapy. Skierowałam się do swojego pokoju, uruchomiłam laptop. Starałam się znaleźć coś na temat wilkołaków. Wszystko co pisali, wiedziałam lub było nieprawdą. Na przykład można dać zamienianie się w wilkołaka tylko pod wpływem złości, a jak dobrze wiem Max stawałam się zwierzęciem na czterech łapach bez problemu. Postanowiłam także wpisać w wyszukiwarkę: Wilkołaki z Antarktydy. Lecz nic ciekawego nie znalazłam. Tylko bzdury odnośnie tego, że mają moc nad wodą. W wilkołaki uwierzę ale w takie coś już nie.. Tak na prawdę, moje poszukiwania nie należą do udanych a zajęły mi prawie cały dzień. Oczy mam całe czerwone od patrzenia w komputer. Za oknem słońce położyło się spać a na jego miejsce wkroczył świecący na biało księżyc. Rodzice niedługo wrócą-powiedziałam w myślach. Zbiegłam na dół. Mama z tatą siedzieli w kuchni jedząc kolacje. Max najwidoczniej siedział już w lesie. Wyjrzałam przez okno. Nic białego nie było widać, więc był w domu lub pod moim oknem. Złapałam jabłko w dłoń i pobiegłam do pokoju. Wyjrzałam przez okno, mogłam się tego spodziewać. Max siedział na drzewie i patrzył w gwiazdy. Siedział plecami do mnie. Stanęłam ostrożnie na parapecie. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, nadal był skupiony na świecących punktach na niebie. Złapałam się gałęzi i przeskoczyłam na drzewo. Lekko się zachwiałam, lecz po pewnym czasie odzyskałam równowagę. Przeszłam ostrożnie na gałąź, która była zajęta przez Maxa. Chłopak odwrócił się w moją stronę i wyciągnął dłoń. Zrobiłam krok i skorzystałam z pomocy. Usiadłam obok..
-Nie spodziewałem się, że tu wejdziesz. Prędzej nasłuchiwałbym się twoich szeptów, którymi próbowałabyś sprowadzić mnie na ziemie lub do twojego pokoju. - spojrzał na mnie i lekko uśmiechnął
Odwróciłam się w stronę księżyca. Nadal zastanawiałam się nad swoim życiem. Co by się wydarzyło gdyby nie Max..? Czy nadal bym żyła, czy raczej wąchała kwiatki od spodu.? Zawdzięczam mu czas który ze mną spędza. Miło z jego strony. Zdaje sobie sprawę z poświęcania jego życia dla mnie, jak i cierpliwość dla moich wybryków. Ciekawe co go skłania do takich wyczynów. Niestety mogę się tylko domyślać...
-Jesteś osobą spokojną- usłyszałam spokojny głos Maxa, który nadal przyglądał się białej kuli na niebie- Nieraz aż za. Ale..-spojrzał na mnie- gdy komuś z twoich bliskich dzieje się coś złego pędzisz jak torpeda. Zazwyczaj ratujesz te osoby, lecz sama dostajesz po dupie i nie chcesz się do tego przyznać za wszelką cenę. Najwidoczniej twoje Legei jest tak ułożone. Może właśnie w ten sposób masz znaleźć Legei Wensendele.? Lub nadal błądzisz...- pocałował mnie w czoło, zarzucił rękę na moje ramie i przycisnął do siebie- Choć moim zdaniem zostałaś naprowadzona na odpowiednią Legei. Wiem.. Mówię do ciebie dziwnymi słowami, hmm..-zaśmiał się nerwowo- Gdyby Rozalia to usłyszała.. Zapewne szukałaby już sposobu na zabicie mnie.  Przecież obiecałem, że coś ci o sobie powiem.. Więc, mówię. Chociaż, że i tak mnie nie rozumiesz..
-Właśnie, nie rozumiem..- podniosłam głowę, wzrokiem napotkałam na te piękne brązowe oczy- Mógłbyś powiedzieć coś, ale tak abym zrozumiała..?
-Mógłbym..
Podniósł się i przebiegł po gałęzi drzewa do mojego pokoju. Spędził tam dobre pięć minut. A ja przez cały ten czas siedziałam wpatrzona w jego sylwetkę szukającą czegoś w moim pokoju. Po chwili znalazł się z powrotem koło mnie razem z kocem.
-Jest ci zimno i nie udawaj, że nie- okrył mnie nim- Nie chce ci się spać..? Jest około dziewiątej..
-Nie zmieniaj tematu...- przycisnęłam policzek do torsu chłopaka- Zrobię wszystko ale powiedz mi coś o sobie. Wytłumacz co to znaczy Legei lub Legei Wensendele.. Proszę, Max..
Posadził mnie na swoich kolanach i znów pocałował w czoło. Następnie wziął na ręce i zaniósł do pokoju. Dopiero teraz poczułam jak mi zimno. Stanęłam na podłodze i lekko zachwiałam, czego wynikiem było wpadnięcie w ramiona Maxa. Szybko obtulił mnie swoimi rękoma i posadził na łóżku. Ukucnął na wprost mnie..
-Czuje się jak pisklak...- powiedziałam sama do siebie
-Bo nim jesteś. Przynajmniej dla mnie.. Mały, słodki i bezbronny pisklak..- pogłaskał mój policzek i założył niesforny kosmyk włosów za ucho- Idź spać, widać na tobie zmęczenie. Będę koło ciebie, pamiętaj..- wyszeptał i jak gdyby nic pocałował mnie
Zabrałam piżamę i pobiegłam do łazienki. Ubrana i wykąpana skierowałam się do kuchni. Rodziców już nie było, zapewne spali. Zabrałam szklankę wody i pobiegłam w skowronkach do swojego pokoju. Max siedział podłamany na parapecie. Głowę miał opartą o okno a nogi zwisały swobodnie nad podłogą. Postawiłam szklankę na półce i usiadłam koło niego. Spojrzałam w stronę gdzie spoczywał jego wzrok. Jedyne co zobaczyłam, to była biała plama. Biała, waląca po oczach, plama.
***
 
Wiem, że nie dodawałam dawno ale wszystkie moje blogi zostały zaniedbane..
Wiem okropna jestem.. XD
Obiecuje się poprawić..
Dobra w księdza się nie bawię..
Następny nie wiem kiedy..:/
Do następnego..!!!