sobota, czerwca 22, 2013

Rozdział IX:Chyba ci się leki na normalne funkcjonowanie skończyły


Pobiegłam po cichu do łazienki gdzie się ubrałam i wykąpałam. W takim samym tępię wbiegłam do pokoju. Zastałam tam chłopaka oglądającego moje zdjęcia.. Tsa, tego było mi trzeba..
***
-Naoglądałeś się..?
Spytałam z łzami w oczach. Podeszłam i spojrzałam na zdjęcie w jego ręku. Byłam na nim razem z Rozalią. Siedziałyśmy pod drzewem w parku. Ja jak zawsze miałam rozpuszczone włosy i czerwoną sukienkę. A Rozalia, ehh.. Przede wszystkim nie wyglądała jak trup. Była opalona. Wyglądała pięknie. Na sobie miała białą sukienkę i różowy kapelusz na głowie. Na policzkach malował się jej lekki rumieniec od nadmiaru ciepła. Uśmiechnęłam się przez łzy..
-Kiedyś musiało się to stać. Nikt wiecznie nie żyje..-usłyszałam głos Rozalii i poczułam dreszcze spowodowane dotknięciem przez rękę Maxa.
-Na to nic się nie zaradzi..-powiedział po chwili
-Nie rozmawiajmy o tym, nie chce mieć zepsutego dnia od rana..
-Przepraszam ale musze na chwile wyjść..
Uśmiechnął się blado i wyskoczył przez okno. Stałam chwile wpatrując się w miejsce gdzie niedawno stał chłopak. Co on ze mną robi..?! Przez niego nie jestem do końca pewna czy jestem w świecie wymyślonym przez moją fantazje czy w świecie realnym. Dziwne, co nie..? Ale tak jest.. Ciekawe czy on też coś takiego odczuwa.. Hmm, ale na to pytanie zapewne nigdy nie uzyskam odpowiedzi.. A nawet jeśli, to na pewno nie padnie ona z jego ust..
Oderwałam swój wzrok od okna, spojrzałam na Rozalie. Z jej oczu można było wyczytać zaciekawienie jak i radość. Uśmiechnęłam się pod nosem i pobiegłam zjeść coś na śniadanie. Na stole jak co sobotę leżała kartka od rodziców, która mówiła mi o dzisiejszych obowiązkach. Przeczytałam ją i zabrałam się do roboty z nadzieją, że połowa rzeczy z tej listy zostanie przeze mnie zrobiona od rana. Pierwszą rzeczą było powycieranie kurzy i poukładanie wszystkich przedmiotów na swoje miejsce. Z tym poszło mi błyskawicznie. Następnie pozbyłam się wszystkich papruchów z podłogi. Gdy odkurzałam w salonie wpadł do mieszkania Max u śmiechem na twarzy. Spojrzałam na niego ze znakiem zapytania w oczach.
-Ja nic nie zrobiłem, czy nie mogę być po prostu szczęśliwy..?-powiedział zaskoczony moim zachowaniem
-Pewnie, że możesz.. Tylko zazwyczaj widziałam cię przygnębionego i ogólnie smutnego, a tu nagle przychodzisz z uśmiechem na twarzy.. Więc wiesz, mam cię o co oskarżać..-spojrzał na mnie ostatni raz i pobiegł do kuchni coś przegryź.
Fajnie, że czuje się jak u siebie w domu.. Ehh, trudno. Dokończyłam moją listę obowiązków. Pobiegłam do kuchni zerknąć co robi Max. Chłopak buszował w lodówce. Taa, miło..
-Przepraszam szanownego pana. Ale dlaczego milord siedzi z głową w mojej lodówce..?
-Ponieważ milordówno, ale nie odsłużono mnie. Musiałem dzielny ja dawać sobie rade sam.. Przepraszam jeżeli uraziłem godność szanownej pani.. Niech pani wybaczy..-zamknął lodówkę i pocałował mnie w rękę.
-Wybaczam..- uśmiechnęłam się i ukłoniłam się, udając, że moje spodnie są suknią- Teraz szanowny sir Max może usiąść i czekać na upragniony posiłek- podeszłam do krzesła i odsunęłam je, aby chłopak mógł wygodnie się usadowić- Proszę, może szanowny książkę wygodnie posadzić swój zad na tym wyjątkowo miękkim krześle- powiedziałam z lekkim uśmiechem i ruchem dłoni wskazałam na krzesło. Mój głos nadal usiłowałam trzymać w poważnym tonie.
-Nie proszę pani. Mój zad musi być szczególnie traktowany, nie chce go niepotrzebnie wystawiać na wysiłek. Więc łaskawa pani, postoje i popatrzę na twe wysiłki w kuchni, które w niedługim czasie zostaną pochwalone przeze mnie.- spojrzał wyczekująco na mnie, jakby chciał już zatopić swoje zęby w kromce chleba. Oszołomiona i jednocześnie rozbawiona do granic możliwości odwróciłam się w stronę lodówki i wyjęłam masło. Posmarowałam chleb i wręczyłam księciu . Spojrzał na mnie wzrokiem który sam za siebie mówił Chyba ci się leki na normalne funkcjonowanie skończyły.
 

 
Napisany.. :D
Mam nadzieje, że się spodoba..
Ale, dlaczego nie zostawiacie po sobie śladu..?
Przy tamtym rozdziale nie zobaczyłam żadnego komentarza.. :(
No trudno.. Już się pogodziłam, że okropnie pisze opowiadania.. :P
Więc..
Do następnego..!

sobota, czerwca 15, 2013

Rozdział VIII: Bo kto normalny spotyka olbrzymiego wilka w lesie..

Gdy się obudziłam zobaczyłam uśmiechniętą do ucha do ucha Rozalie. Po chwili znikła. Spojrzałam na Maxa, który nadal trwał w krainie snów. Jak zawsze nadal nie mogę uwierzyć w wszystko co zdarzyło się w moim życiu. Ciekawe czy na świecie istnieje jeszcze taka osoba jak ja. Chodzi mi głównie o moje przygody. Bo kto normalny spotyka olbrzymiego wilka w lesie który w każdej chwili może przybrać postać człowieka. Przecież to nierealne.. Znając życie jestem w śpiączce a to wszystko dzieje się w mojej wyobraźni. Chociaż nie.. Bo przecież wszystko od dzieciństwa pamiętam. Na przykład mogę dać moje życie w szkole. Nigdy nie byłam jak każda dziewczyna.. Zawsze byłam sama, wszyscy omijali mnie szerokim łukiem. Niestety.. A wszystko spowodowane jest moim widzeniem niedowierzonych. Inni ludzi ich nie widzieli i zazwyczaj myśleli, że rozmawiam z przedmiotami. Matka nieraz wysyłała mnie do psychologa, tylko po to aby kolejna osoba uważała mnie za dziwaka. Oni nie dawali ze mną rady, mówili, że tam nic nie ma. Gdy miałam koło dziesięciu lat starałam się ich odganiać. Wyzywałam ich od najgorszych spotkanych mi ludzi. Lecz oni nic z tego sobie nie robili, wiedzieli, że jestem niezwykła i chcieli mi pomóc. Tylko ja jeszcze tego nie wiedziałam, byłam za mała. Zapewne połowa ludzi zareagowała by tak jak ja..!
Podniosłam się do pozycji siedzącej i nadal rozmyślałam o przeszłości. Po chwili na moich policzkach pojawiły się łzy, które spływały na kołdrę zostawiając po sobie mokre miejsce. Poczułam dotyk ciepłej dłoni na mojej. To był Max,  jego oczach widziałam zmartwienie. Zapewne myślał, że znów nawiedził mnie nieznany głos, a ja głupia ryczę z wspomnień..
-Coś się stało..?-powiedział równocześnie ścierając kciukiem łzę z mojego policzka
-Nie nic, rozmyślałam nad moim życiem.. Dzisiaj też czekają mnie jakieś niespodzianki, czy na szczęście nie..?-wstałam z łóżka i podeszłam do szafy aby w coś się ubrać
-Raczej nie..-położył się z powrotem na łóżko.
Pobiegłam po cichu do łazienki gdzie się ubrałam i wykąpałam. W takim samym tępię wbiegłam do pokoju. Zastałam tam chłopaka oglądającego moje zdjęcia.. Tsa, tego było mi trzeba..


No hej znów ja.. Pisać dużo nie będę bo na blogu zmian nie ma..
Jak zawsze nie wchodzi was tu za dużo.. Trudno..
Następny w piątek..
Do następnego..!!

środa, czerwca 12, 2013

Rozdział VII: Żebyś mogła się na mnie lampić..?

-No mów..-powiedział niecierpliwie Max
-To po pierwsze możesz spać ze mną w jednym łóżku, ale łapy przy sobie. Jeśli dotkniesz mnie chociaż przez przypadek to jednym moim zgrabnym kopem wylądujesz na ziemi. Ja śpię od ściany bo spadnę na ziemie, nieraz się to zdarzyło.. Aaa i jeszcze coś.. Jak będę ci zabierać kołdrę, to twój problem.. -uśmiechnęłam się i wsunęłam pod cieplusią kołderkę, tak kocham ją.. :P
Po chwili poczułam ciepła rękę zabierającą mi moją własność (czyt. poduszkę).. No nie, zaczyna się. Ehh, przeżyje. Chyba... Odwróciłam się na drugi bok. No tak, gorzej trafić nie mogłam. Idealnie twarz Maxa, szczęście, że ma zamknięte oczy. Odsunęłam się i zwinęłam w kłębek jak zawsze..
-Mogłaś tak zostać, mi tam to nie przeszkadzało..
-Ale mi tak, łapy przy sobie..
-Nawet się jeszcze nie ruszyłem..-otwarł jedno oko
-Ale ja wole być zawsze upewniona.. Idź już spać..
-Żebyś mogła się na mnie lampić..?
-Chciałbyś, nie jesteś godzien mojego lampienia się na ciebie..
-Jasne. Wmawiaj, wmawiaj..
-Nie wy długo razem nie wytrzymacie..-usłyszałam nieznajomy głos, podniosłam się natychmiastowo
-Słyszałeś..-powiedziałam szeptem
-Co takiego..?-spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem
-Albo ja coś mam ze słuchem, albo ktoś tu jest i mnie nie cierpi.
-Ten sam głos co przy drzewie..?
-Nie, ten wydaje się groźniejszy..? Chyba można to tak ująć..
-Co powiedział..?
Powtórzyłam słowo nieznanego głosu.. Wstałam i zaświeciłam światło. Otwarte okno, teraz wiem, że to nie duch. One nie potrzebują żadnych wejść. Mogą spokojnie przechodzić przez różne przedmioty. Spojrzałam na zdezorientowanego Maxa, który rozglądał się ostrożnie po pokoju. Podeszłam do okna zamknąć je.
-Psujesz wszystko co może ci pomóc.!!-znów usłyszałam głos nieznajomego
Odsunęłam się od okna. Po chwili chłopak sam podszedł do niego i zamknął je. Wziął mnie za rękę i poprowadził do łóżka.
-Idź spać, zgaszę światło..
Posłuchałam go i znów wślizgłam się pod pierzynę. Po chwili koło mnie leżał Max, poczułam dotyk na brzuchu. Nie odzywałam się. Poprawiła głowę na poduszce i starałam się zasnąć..
-Jakoś moja ręka ci nie przeszkadza..-usłyszałam szept Maxa koło ucha
-Bo się boje, takto na taki gest nie miałbyś nawet co liczyć..
Odwróciłam się twarzą do Maxa i wtuliłam w jego tors..


Jea, napisałam.. :D Pokłony for my..:P
Mam nadzieje, że wam się spodoba.. Chociaż można to inaczej stwierdzić..?
Dlaczego nie komentujecie.. Aż tak źle pisze, czy co..?
Ehh, następny pojawi się w niedziele.. Coś tak.. Na pewno w weekend..
Do następnego..!

piątek, czerwca 07, 2013

Rozdział VI: Śpię od ściany, bo wiesz jeszcze nie daj Boże spadnę..

-Mów za siebie..
-Taa, ja na pewno nie będę tutaj spała idę do domu tu i teraz-wzięłam torbę na ramie i zaczęłam iść w stronę drzwi wyjściowych- Więc do zobaczenia, Max..
-Śpię od ściany, bo wiesz jeszcze nie daj Boże spadnę..-spojrzałam na roześmianego chłopaka
-W twoich snach.. Babciu, czy to jest konieczne..? Nigdy w nocy nie przychodziły do mnie żadne stwory..! I dobrze o tym wiesz..
-On zawsze był koło ciebie, tylko o tym nie wiedziałaś...
-Jak zawsze. To on widział wszystko co robię..?!- Max zaczął się śmiać
-Powiem ci jedno, powinnaś iść do szkoły muzycznej czy coś.. bo twój głos jest zaskakujący w niektórych chwilach. A co do tego widzenia, zazwyczaj byłem koło twojego okna. Więc widzieć, nie widziałem..
-Max..! Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś..?! Teraz to już na pewno ci nie zaufam..! Byłaś jedyną osobą której mogłam powiedzieć o moich sekretach, uczuciach i problemach..!
Założyłam buty i wybiegłam w stronę swojego domu. Jak mogli mi to zrobić..?! Tamten ciągle za mną łaził, a ja nawet o tym nie wiedziałam, omijając punkt, że on wszystko o mnie wie..! A ja.?! Ten chłopak pojawił się znikąd, jak to w ogóle możliwe..?
Weszłam do domu i przywitałam się z rodzicami dając im jednocześnie wymówkę, że byłam w bibliotece. Często tam bywałam, więc bez problemu mi uwierzyli. Pobiegłam do swojego pokoju i rnęłam torbę w kąt. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać, tak wiem.. Jak małe dziecko, ale tylko to mi pomagało w takich sytuacjach. Po chwili usłyszałam opiekuńczy głos Rozalii..
-Kruszynko, nie płacz. On chce twojego dobra, gdybym mogła powiedziałbym ci wszystko.. Gdybyś tylko mogła zobaczyć to co ja widziałam.. Wejrzyj przez okno, on tylko żartował. Wiesz jacy są chłopacy w jego wieku. Sabrino, proszę..
Otarłam łzy i wybiegłam do łazienki. To było jedyne miejsce do którego Rozalia nie mogła wejść, z wiadomych przyczyn.. Wzięłam gorący prysznic i wyszłam owinięta w ręczniku do pokoju. Tam zastałam Maxa.. Można się było tego spodziewać. Wzięłam jak najszybciej mogłam ciuchy i znów wbiegłam do łazienki się przebrać.. Po chwili wróciłam do pokoju..
-Po co tu wróciłeś..?-powiedziałam szeptem
-Dobrze wiesz dlaczego, proszę nie wychodź sama z domu..-podszedł do mnie i przytulił- Tylko i wyłącznie o to cię proszę. Martwię się o ciebie, nie bądź zła na moje głupie żarty. Taki jestem i tego niestety się nie zmieni..
-Jak ty szybko potrafisz zmienić swoje nastawienie na daną sytuacje..-po chwili ciszy dodałam - Nie, ja nigdy nie rozgryzę facetów, oj nie..
Odsunęłam się od niego i usiadła po turecku na łóżku..
-Powiedzmy, że się zgadzam na te warunki.. Ale mam też swoje..


Więc rozdział dodałam.. ^^
Mam nadzieje, że się spodoba chociaż wam.. :D
Następny w piątek lub w weekend, zobaczę jak tam będzie z moim wolnym czasem..:P
Proszę o zostawianie komentarzy.. Chcę tylko wiedzieć ilu was tu wchodzi.. :D
Do następnego..!!

poniedziałek, czerwca 03, 2013

Przepraszam.. :(

No więc jest sprawa, a mianowicie tego iż nie wiem kiedy dodam rozdział.. Może w sobotę lub w następną.. Jak nie później..:/ A cały problem w tym, że muszę jeździć na tak zwane rehabilitacje.. Wierzcie mi, wolałabym tutaj pisać niż być tam i wyginać się we wszystkie strony a potem przyjeżdżać do domu i ledwo się ruszać.. :( Ale zrozumcie mnie też.. Żeby dojechać tam autem zajmuje mi pół godziny, a następna jest poświęcana na ćwiczenia. A później lekcje.. :( 
Przepraszam was..

niedziela, czerwca 02, 2013

Rozdział V: No to będziesz pompować materac kochaniutki..


-Złośliwość rzeczy martwych..-mruknęłam pod nosem
-Że co..?!-spytał zdziwiony Max
-Spójrz do góry a zagadkę rozwiążesz..-uśmiechnęłam się lekko
-Co ty plec..-przerwał w pół słowa, robiąc to o co go prosiłam- Oby szlak.. Zaraz go zdejmę..
I tak zrobił. W mgnieniu okaz naszyjnik znów spokojnie spoczywał w moich dłoniach, a po chwili w Maxa.
-Ciągle mnie zadziwiasz..-powiedział jakby do siebie
***

-Emm, w stopniu dobrym czy zły..?-uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam
-Jakim cudem ty go znalazłaś a ja nie..?!-spytał zdenerwowany chłopak pomijając moje pytanie
-Nie wiem, coś mi mrugło i zobaczyłam naszyjnik.. Mogę go odzyskać czy będzie zagrażał mojemu życiu..?-wyciąg łam rękę aby odzyskać moją zdobycz
-Nie żartuj sobie ze mnie..! Dobrze wiesz, że robię wszystko co w mojej mocy abyś była bezpieczna..
-Jednak jeszcze nie.. Nawet nie wiem przed czym mnie chronisz..?! Jedyne co wiem to to, że nazywasz się Max Schneider i masz tyle lat co ja..-spojrzałam na niego-Chyba.. No i, że jesteś pół człowiekiem i pół zwierzęciem.. Aaa, i jeszcze wiem gdzie mieszkasz.. To chyba na tyle..
-I można powiedzieć, że nawet za dużo..
-Dużo..?! Bo jak mi nerwy szczelą to się zdziwisz..!! Jestem na poziomie pierwszym na pięć, więc uważaj..! Na trzecim rzucam wszystkim czym się da..
-Ty mnie zastraszasz, czy chcesz rozśmieszyć..?
-Rozśmieszyć, jak nie wiesz co..-odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku domu, poczułam dotyk na ramieniu-Max zostaw mnie..
-Ale stoję daleko od ciebie, co prawda jestem szybki ale nie aż tak..!-odwróciłam się i spojrzałam wystraszonym wzrokiem-Na serio to nie byłem ja, nie żartuje..
-Mam nadzieje, bo jak to nie byłeś ty to coś innego.. Ale przecież niedowierzeni nie potrafią dotykać przedmiotów..
-Myślałem, że jest na odwrót.. Jesteś pewna, że to oni..?
-On ci nie pomoże, jesteś już nasza..-usłyszałam szept koło ucha
-Max..-powiedziałam ledwo słyszalnie, chłopak podbiegł do mnie i przytulił do siebie
W ten oto sposób mnie uspokaja, wydaje mi się, że jego ramiona są jak łóżko na którym zawsze się skryje pod kołdrą.  Czułam się tam bezpiecznie.
-Wracajmy do domu..-powiedział rozglądając się
-Którego..? Mogłabym iść do swojego..?
-Tak, ale muszę być niedaleko ciebie. Nie chce aby coś ci się stało..
Po chwili siedziałam na grzbiecie wilka, przytuliłam się do sierści.
-On ci nie pomoże, odnajdę cię wszędzie..!
Znów usłyszałam jakby krzyk. Lecz tylko ja o nim wiedziałam, u Maxa nie zauważyłam żadnej reakcji. Po chwili siedziałam na kanapie w jego mieszkaniu.
-Lepiej pójdź do jej domu. Rodzice się już o nią martwią.-powiedziała Rozalia, stojąca za Maxem
-Łał, cud.. -Max spojrzał na mnie gardzącym wzrokiem
-A gdzie ja będę spał..?
-Z nią..?-zaproponowała prababcia
Spojrzała na chłopaka, który na moje zdziwienie był uśmiechnięty. No bo mnie szlak trafi..!! Wszyscy,
wszystko wiedzą oprócz mnie..!! No i ktoś mi powie, że to jest fair to zastrzelę..! No ale co im szkodzi powiedzieć.?! Ja się pytam co..!? Przecież co mogłoby to złego zrobić..? Chyba, że Max zrobił coś za co ja muszę cierpieć i nie chce nic mówić abym czasami nieprzestała mu ufać.. Hmm..
-Jak ze mną..?! No sory ale ja się nie zgadzam na takie warunki..! No fajnie, że on-pokazałam ręką na Maxa- się mną opiekuje. Ale bez przesady, trochę prywatności..!! Babciu ja proszę cię teraz po raz pierwszy w życiu.. Wszystko ale nie to..
-Ok. To powiemy, że idziesz do klubu trochę potańczyć. A w rzeczywistości będziesz tutaj spała.. I tyle..
-Oni nie uwierzą. Nigdy w życiu nie byłam na jak wy to mówicie imprezie i nie zamierzam. Nawet wesela unikam, więc plan twój nie wypali..
-Ona ma racje.. Zostaje jedno wyjście..
-No to będziesz pompować materac kochaniutki..


Wene mam, wene mam.. Wróciła, kocham ją za to.. :D
Ale zaciesz, a wszystko przez dwie dziewczyny które potrafią zawsze pocieszyć.. :p
I właśnie przez jedną z nich słowo: mur, zawsze wywoła u mnie uśmiech.. XD
A przez drugą zwiedzanie starych domów i mówienie, że tam jest duch to zabije..!! A potem w nocy będę do cb dzwonić, żebyś się nie zdziwiła..!!
Więc jak widać rozdział napisałam.. :P 
Następny pojawi się w środę/czwartek.. coś tak.. :p
Do następnego..!!