wtorek, lutego 25, 2014

Coś z innej bajki.. :D

No hej hej.. :D Żyje, jeszcze żyje.. :)
Więc.. Chciałam powiadomić o nowym blogu. Może część z was już na nim była, a może nie.. 
Piszę go z koleżanką. I ten zostanie na sto doprowadzony do końca.. :)
Mam nadzieje, że wpadniecie.. ;)

sobota, lutego 15, 2014

Rozdział XIV: Pozostawmy w ciszy nienarodzone dusze..

Szybko..! Otwieraj je.! W głowie zabrzmiał rozhisteryzowany głos Maxa, proszący o pomoc. Bez dłuższych wahań zerwałam cienki sznureczek podtrzymujący drzewko na mojej szyi. Pochylając się lekko w bok włożyłam w pasujące miejsce kluczKamień ociężale opuścił swoje miejsce, ukazując przejście w otchłań. Potężna postura wilka razem ze mną na grzbiecie ruszyła w zagadkową ciemność, odkrywając jej tajniki zostawiając jednocześnie zrezygnowaną i rozwścieczoną Sandererile. 
***
Z początku na około rozpościerała się ciemność która przerażała swoją głębią. Po chwili wzrok przyzwyczaił się do egipskich ciemności i potrafił dostrzec zakątki pomieszczenia. Spodziewałam się skał jakby wyrastających z ścian i mnóstwa pułapek, w postaci zagłębień które z wielką satysfakcją położą cię na ziemi jak ścięte drzewo. Lecz nie. Na około panowała atmosfera.. Jak z bajki. Ściany idealnie gładkie z pojedynczymi zdobieniami. Podłoga wyłożona gładkim kamieniem, przypominającym z koloru bursztyn. Po przejściu paru kroków dostrzegłam olbrzymi kamień schowany za bramą. Kamień.. A może świetlik..? Nienaturalnej wielkości..? Cóż, moje przekonania twierdzą, że to kamień. Świecący białą barwą, która idealnie rozpraszała szpony ciemności. Rzecz co najmniej dziwna i zaskakująca... Ale cóż, życie..
-Przecież została zburzona..-wyszeptał pod nosem Max idąc za mną 
Słowa chłopaka dały mi wiele do myślenia. Została zburzona, lecz istnieje i jest tutaj. Tylko co to jest. Tajemniczy kamień unoszący się nad ziemią. Bramy, a tak dokładnie trzy. Rzeźby dające wrażenie wynurzania się ze ścian. Wszystko wygląda pięknie, wręcz potrafiło zauroczyć. Lecz jedno pytanie po wejściu tutaj nie dało mi spokoju. Z jakiej przyczyny wybudowano tą.. Świątynie.?

-Max..-zaczęłam wypowiadać pierwsze słowa zdania, po chwili przerywając. Mój głos rozchodzący się po pomieszczeniu zaczął mnie przerażać. Z cichym szmerem przysunęłam się do niedaleko stojącego chłopaka, przez co mały kamyk odbił się od ścian, dając niewiarygodny dźwięk a przynajmniej nie podobny do tego co powinien.-Co to jest..?-podjęłam kolejną próbę zadania pytania Maxowi co dało pozytywne efekty

-A jak myślisz..?-spytał z lekkim uśmiechem

-Świątynia..?-spytałam niepewnie

-Coś w podobie..-odparł z lekkim uśmiechem- My, to znaczy.. Wilkołaki nazywaliśmy to Miejscem Odrodzenia, ale.. Uważaliśmy ją za zaginioną, zburzoną.. Zapomnianą..-dodał w rozmarzeniem

Po chwili odezwało się moje Ja, niepewnym krokiem zbliżyłam się do dryfującego w powietrzu kamienia. Z ciekawości przecisnęłam rękę pomiędzy kratami i dotknęłam przepaści aby sprawdzi czy przypadkiem coś nie  podtrzymuje. Moje podejrzenia się nie sprawdziły. Jedyne co wyczuła moja dłoń, to była to fala powietrza, która co dziwniejsze nie płynęła z dołu, lecz góry. Po skończonym śledztwu cofnęłam rękę i podeszłam do kolejnych bram. Miałam nadzieje na ujrzenie następnych niezwykłych kamieni, niestety.. Pozostałe wnętrza bram okazały się puste. Jedyne co się znajdowało w środku był podest czekający na następne świecące kamienie. -Chodźmy stąd.. Pozostawmy w ciszy nienarodzone dusze..-niespodziewanie wyszeptał mi do ucha Max

Ostatnim spojrzeniem pożegnałam świecąc kamień i rzeźby, którym dokładniej się przyjrzałam. Z początku miałam wrażenie, że są to bezsensowne wzory wyryte w ścianie, lecz nie. Dobrze zdawałam sobie sprawę, że wyglądają jakby chciałyby wyskoczyć z ścian i dobre to stwierdzenie. Tylko nie są to wzory, lecz zwierzęta mityczne wybiegające z ścian. Po drodze do wyjścia zauważyłam między innymi smoki, gryfy, wilkołaki w postaci ludzkiej (obrośniętej na twarzy włosami jak i na rękach) i normalnej. Jak na moje szczęście dojrzała ich bardzo mało, a większości nie mogła rozszyfrować. Ale wrócę, i to niedługo...

Max z niecierpliwienie ciągnął mnie za rękę do wyjścia. Po chwili stanął na czterech łapach i nakazał ponownie otworzyć kamienne wrota. Wskoczyłam na grzbiet mojego ochroniarza, kierując się w stronę domu.

Dopiero na miejscu zauważyłam czerwony kołnierzyk u bluzki zafarbowany krwią. Z roztargnieniem ściągnęłam ją i paradowałam w samej podkoszulce. Podbiegłam do lustra aby obejrzeć dokładnie skaleczenie. Oględziny rany stały się dla mnie nie lada wyczynem, ponieważ znajdowała się dokładnie na środku karku. Z początku myślałam nad zasługą skaleczenia poprzez Sanderelilę, lecz po pewnym czasie znalazłam przyczynę. Zerwanie rzemyczka trzymającego klucz, mogło przeciąć to miejsce.
Po stwierdzeniu tego faktu moje nerwy opadły. Obmyłam ranę, nakleiłam plaster i wróciłam do swojego pokoju, gdzie czekał Max. 
-Oczekuje wyjaśnień dotyczących Miejsca Odrodzenia..-powiedziałam z miną nieznoszącą sprzeciwu
***
I jest.. :)
Rozpisywać się nie będę, bo nic się nie dzieje.. Oczekuje znów komentarzy.. :(
Chciałabym zobaczyć choć jeden pod tym postem.. :(
Do następnego..!! :D